Wrocław: 44.PPA: Nieobecność
Bogusław Sobczuk, inicjator, autor scenariusza i reżyser koncertu, przed niemal czterema laty opuściła nas Ewa Demarczyk. Z nią zakończyła się pewna epoka, którą intuicyjnie kojarzymy z dziedziną wielorakiego piękna. Nasza nostalgia związana jest z odczuwaniem dzisiejszych czasów jako nieprzychylnych delikatnym i ulotnym wartościom oraz przekonaniem, że życie byłoby lepsze w świecie, gdzie piękno, prawda i dobro stanowią wartość samą w sobie, nie budząc żadnych wątpliwości swoim połączeniem.
Ewa Demarczyk, nawet w swoim artystycznym zenicie, nie zyskała pełnego uznania. Jej sztuka zaspokajała gusta wyrafinowane - czytelników poezji Leśmiana, Baczyńskiego, Tuwima Mandelsztama oraz miłośników "nieoczywistych" kompozycji Koniecznego, Zaryckiego, Radwana. Mimo że była ikoną elity, poruszała wszystkich, którzy jej słuchali.
Trudność w interpretowaniu "piosenek Ewy Demarczyk" przez innych wykonawców w pewnym stopniu tłumaczy analogia: wzorzec metra, odlany z nieczęsto stosowanych szlachetnych metali, eksponowany w muzeum miar i wag w Sevres pod Paryżem, jest tylko jeden. Andrzej Zarycki, jeden z kompozytorów współpracujących z nią, twierdzi, że Ewa swoją interpretacją trafiała w samo sedno tekstowego i muzycznego sensu, w przysłowiowy środek tarczy. Jej niezwykła precyzja i łatwość, z jaką współtworzyła dzieła estradowe, zarówno zachwycały, jak i onieśmielały jej potencjalnych naśladowców. Jej wykonania uznawano za doskonałe w stosunku do tekstów i kompozycji. Dodatkowo, Ewa była niepokojąco piękna; swoją sztuką i osobowością poruszała i fascynowała.
Mówi się, że "nie ma ludzi niezastąpionych", ale brak Ewy, pomimo uznania dla jej sztuki i wspomnień tych, którzy ją słyszeli, wyraża się dzisiaj jako coraz bardziej odczuwana jej nieobecność.
ip
Fot: Krzysztof Zatycki/newsello.pl